chłopaki

chłopaki

wtorek, 10 listopada 2015

Snaposzoty z ostatnich dni / tygodni.


MAMI - KLINK - HEWI - TILIDEJ!!! czyli jak to Franio nauczył się wymawiać to, co ma na koszulce od ciotki i wujka z Wrocławia :)



Jasiek w tzw. wolnych chwilach uskutecznia sobie autokorepetycje z matematyki. Jakiś czas temu odkrył dodawanie i tak o sobie pisze. Śmieszna rzecz jest taka, że mówi "IKULS" (z angielskiego equals) zamiast "równa się", Czyki mamy takie oto działania: DWA PLUS TRZY IKULS PIĘĆ :)



Nie ma to jak zaangażować trzech muszkieterów (no dobra, tak naprawdę aktywnych było dwóch) do robienia tzw. NOCNIK CAKE. Cel szczytny, bo z okazji pierwszego zasygnalizaonego sikania na nocnik. Żeby mniej tuczyło, efekt wypieku nazwaliśmy to z Kotem roboczo: "czekoladowym chlebem". 



Twórczość przedszkolna w wykonaniu pierworodnego. Duma rozpiera serca nasze :)



Duma dumnościowa przedumna VOL II. 


Uczucia, które towarzyszy takiemu przytulasowi nie odda żadne zdjęcie. Marzę, by choć w  procentach zachować to w sercu forewer!


Two little monkeys :)

Inne warte napomknięcia sytuacje:

- Kot obcinał ostatnio chłopaków. Po kolejnym wytrzepywaniu włosów Jasia z maszynki, zapomniał ustawić dobrą długość i ... zrobił chłopakowi na środku głowy szlaczek o długości 3 mm. Cóż,,. no musiał wyrównać, Pech chciał, że akurat następnego dnia dziecko miało mieć w przedszkolu zdjęcia do kalendarza na 2016. To będzie wesoły rok ;)

- Franka uważamy za 98 odmsoczkowanego. Wszystkie lateksowo-silikonowe akcesoria już dawno w śmietniku, a ostatnie dwie noce przebiegły już bez egzorcyzmów.

Besitos!

sobota, 7 listopada 2015

Przygotowania do nowego

Szykujemy się do nowego etapu. Dosyć spore zmiany, jak na nas. Od połowy miesiąca Pit zaczyna pracę. Jaś w swoim przedszkolu ma się dobrze, pozostaje „tylko” zaadaptować młodsze dziecię do podobnego miejsca. Podobnego, bo Franka na przynajmniej kolejnych 8-10 miesięcy będziemy musieli oddać do prywatnego przedszkola. Miejsce jest spoko, bardzo blisko, no i cieszy się dobrą opinią (chyba najlepszą w okolicy) ale w dalszym ciągu trzeba pamiętać, że jest to przedszkole, a Fran ma niespełna 2,5 roku. Jest otwarty, towarzyski i chętny do zabawy, ale przy swojej tulaśnej dorodzicielskiej naturze – przebywanie tam dłużej niż 2 godziny jest dla niego nielada wyzwaniem. Poza tym dochodzi też nacisk, żeby młodziana odpieluszyć i odsmoczyć... Niestety przez nasze dotychczasowe hmmmm.. jakby to nazwać.... wygodnictwo :P mamy z tym teraz niezły hardcore. Fran śpi właśnie drugą noc bez smoka, ale tylko Kot swiadkiem, jakie dantejskie sceny odchodziły, zanim dziecię dało się namówić do wejścia do łóżeczka. Teraz chodzę na paluszkach, żeby go przypadkiem nie przebudzić, ale i tak wiem, że jak się ocknie chociażby przez swój bądź Jaśka kaszel – będę miała ciepło. No ale jak cza to cza.
Ok, dzisiaj bez fotografióf, ani scenek sytuacyjnych, bo nic nowego nie zarejestrowałam godnego uwagi, bądź akceptowalnego do publicznej odsłony.

Aha, Franka królującym obecnie słowem jest JE, a raczej JEJEJE (czyli NIE NIE NIE). Rządzi skurkowany jak chce, potrafi całym sobą kochać i tulić, jak i krzyczeć i rzucać się po podłodze.

Jaś robi się asertywny. Miło słyszeć, jak reaguje na coś co mu się nie podoba asertywnym otwartym sprzeciwem ubranym w emocje, np.: Ej! Nie popychaj mnie! Ja nie chcę żebyś mnie popychał! NIGDY!!!

I o tak o. Kończę na razie, bo coś mi tam pokasłują chłopaki. Trzymajcie kciuki :) Oho...