chłopaki

chłopaki

wtorek, 13 grudnia 2016

Geny rządzą - czyli namiastka języków dziecięcych

Franek

Jeden z tych, którzy języka używają bardzo instynktownie. Nie boi się popełniać błędów, obce mu są jakiekolwiek zasady deklinacyjno-koniugacyjne. Stale myli rodzaje: „ja chciałam”, „ty musiałeś” (do mnie), ten wanna, ta pan”. Bez względu na to udaje mu się chyba przekazywać to, o co akurat mu chodzi. Do tego dochodzi genialna mimika i przerysowana (chyba przez naśladownictwo brata pięciolatka) gestykulacja. Najbardziej rozwala mnie hip-hopowe objęcie siebie samego z naburmuszonym „nie chcę” :D


Porządek kluczem do porządku:
  • Najpierw mama, najpierw Jasio, najpierw Franio.

Oglądamy książeczkę ze zwierzętami leśnymi. Tryb zagadkowy. Pada da Franka:
  • Gdzie jest łoś?
  • Tutaj!
  • Dobrze, a co ma łoś na głowie?
  • …..... skrzydła!

Wyznania codzienne:
  • Mamo, pobaw się mnie małym wpokoju.

Walka o podanie kolejnej dawki lekarstwa. Waleczne dziecię walczy o autonomię:
  • Franek, no musisz wziąć to lekarstwo! Nie masz wyjścia.
Myśli myśli, robi się coraz bardziej wściekły. Krzyczy rozpaczliwie pokazując na pobliskie drzwi:
  • Mam wyjścia! 2! I tu i tu!

Niedawno Franek chorował, znowu niestety. Zaczął wymiotować w nocy, ku zaskoczeniu wszystkich. A że zdarzyło mu się to tak naprawdę pierwszy raz, nie wiedział za chu chu jak to zjawisko nazwać W końcu przestraszony wydukał:
  • Miałem...lawę...z buzi...

Jasiek

Z Jaśkiem, to już nie tyle kwestia języka, co treści, które chłopcze nim przenosi. Dywagacje bywają ciekawe, nie sposób odnotować. Pozostaje ogólne impression, co do tego, jak fajne rozkminy miewają dzieci.


Szykujemy się do kąpieli. Któryś ewidentnie zasuwa ciche bąki śmierdziuchy, ale nie wiem który. Pytam, który to, czy może nie chce najpierw do kibelka. Jasiek beztrosko:
  • Mamo to ja, ale się nie przejmuj. Wydaje mi się, że ja jestem oznaczony na soczki jabłkowe.
PODSTAWY EKONOMII.

Zbieramy się na mroźny spacer po osiedlu. Zagajam rozmowę, żeby szybciej poszło:
  • A może chcielibyście kiedyś spróbować i wybrać się na lodowisko, na łyżwy?
  • Taaaak, taaaak, choooodźmy! TEEEERAZ!
  • Teraz to nie, bo nie ma taty i nie mam za bardzo kasy.
  • To weź z bankomatu!
  • Ale w bankomacie też nie mam.

KONSTERNACJA

  • No to kup!
  • Ale za co mam kupić jak nie mam?

KONSTERNACJA ODKRYWCZA:

- No tak! Wiem! Musisz pójść do pracy!!! To weź już pójdź do pracy, a my pójdziemy do przedszkola!!!