Noc, Jasiek najwyraźniej ma koszmar, woła mnie. Nachylam się nad nim, pytam co się stało.
- Mamo, ja miałem bardzo niefajny sen. Że ty ODSZEDŁAŚ ODMNIE (co do literki tak, jak to zapisałam).
*****
Chłopcy znudzeni całym dniem spędzonym tylko ze mną. Chwilę próbuję leżeć, ale mam wyrzuty sumienia, że się nimi "aktywnie" nie zajmuję. Resztką sił i absolutnie wbrew minusowemu wskaźnikowi rodzicielskiej energii przemyka mi przez głowę myśl, że mogłabym zbudować im tzw. bazę z koców na stole. Nie wierząc sama sobie, że to mówię:
- Jaś, jak chcesz, to zbuduję Wam bazę z koców na stole.
Jasiek konsternacja, gapi się na mnie pusto:
- Co ty mówisz?!? (nie wiem, czy autentycznie nie usłyszał z powodu infekcji uszu, czy się ordynarnie z matki nawydurnia. czy nie wierzy własnym uszom). Powtarzam jednak cierpliwie:
-Jak chcesz, to zbuduję Wam bazę z koców na stole.
Dziecko rzuca się na mnie z uśmiechem i machając rękami:
- Mamo! Kocham cię!!! Ty masz wspaniałe pomysły!!!
(+ 5points parental achievement ;)
*****
Wersety znanej nam wszystkim piosenki dentystycznej w wykonaniu Jasia (uparcie nie przyjmuje do wiadomości faktu, że nie ma racji, i że jednak nie "tak to leciało":
SZCZOTKA, PASTA, KUBEK, CIEPŁA WODA,
KTO ICH NIE MYJE, TEN MA KŁOPOTY
*****
W drodze do domu próbuję zagadnąć Jasia o temat przedszkola. Cokolwiek. Pada na inne dzieci.
- Bo Antek i Mateusz i Norbert. to są moi synowie.
- Jak to Twoi synowie?
- Bo oni są dla mnie bardzo ważni, i ja mam ich w sercu.
W tym miejscu podjęłam próbę naświetlenia młodemu tematu rozróżnienia syna, kolegi i przyjaciela. Po krótkim przeanalizowaniu Jasiek stwierdził:
- To Antek jest moim największym przyjacielem. Tylko on! Bo ja z nim uwielbiam się bawić w samoloty i razem łobuzować!
*****
Franek sporo podśpiewuje (Bogu dzięki, że do repertuaru literkowo-cyfrowego doszły hity przedszkolne :). Mnie osobiście urzekło coś na kształt:
GULEK, GULEK, GULEK,
ILONY MA GATUREK
I TAPKE I SAUDY
ILONY ILONY JES CAŁY
*****
Ponadto chłopcy zaczynają się tłuc. No dobra, nieco inaczej: Franek zaczyna tłuc Jaśka. Testuje granice jego wytrzymałości popychając go bez powodu, zabierając zabawki, tłuc go ręką po plecach, lub drapiąc po twarzy. Jasiek broni się słownie jak może (przedszkolna nauka asertywności) ale niestety Franek jeszcze za młody, by to uszanować. Nie wiem, czy dobrze, ale tłumaczę jednemu, że lać nikogo nie wolno, ale drugiemu, że jak krzyczysz że nie chcesz, a ktoś dalej ci nie odpuszcza i cię próbuje lać, to oddaj.
Elo elo, didżej Fran nabaje bita, aż zapętli się orbita...
4 pokolenia przy prostokątnym stole (wraz z robiącym zdjęcie;)
Budyniowe chłopaki
Tradycji staje się zadość :]
Takie tam sobie symetryczne kształciki zapodałem na lodówie
Mama pracuje z domu, dziecko wniebowzięte lepi sobie pierwszy w życiu łańcuch
Wyprawa do pepco :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz