chłopaki

chłopaki

niedziela, 14 kwietnia 2019

Dobra energia wraca, a marzenia się spełniają.


     Do „Bajek o dorosłych” dotarłam trochę przypadkowo kilka miesięcy temu (wiem wiem, przecież nic się nie dzieje przypadkowo:) przez moja ukochane już od dawna Chonabibe. Najkrócej mówiąc: kto mnie zna, wie, że lato to stan umysłu, duzi bywają dziećmi, a najlepszym sposobem na poranne tłumy w metrze są słuchawki tętniące Festiwalcem, ale o tym więcej w innym wpisie...

     Bajki o dorosłych powstały dzięki dwóm panom z Chonabibe (Hubert Pyrgies i Stanisław Leszczyński) i Antkowi Sojce i chwała im za to! Chłopaki swoją twórczością przywracają wiarę w tworzenie z czystej pasji, są oazą dobrego i mądrego brzmienia wśród wszechobecnej tandetnej pop-papki. Intrygujące połączenia brzmień, teksty sięgające głęboko w ludzką naturę, intymność, nieoczywiste pytania, refleksja nad niezwykłymi aspektami zwyczajnego ludzkiego życia. Miód na duszę. Od razu pokochałam to trio najszczerszą fanowską miłością.

     Do wczorajszego koncertu w Kazimierzu odliczałam dni. Na dodatek był to chyba nasz pierwszy małżeński bezdzietny wypad z noclegiem, więc co tu dużo kryć – strasznie się całą akcją jaraliśmy. Tak bardzo, że w pewnym momencie mówię do Kota: ej, ja się boję, że się tak napaliłam, a się coś sypnie i się rozczaruję. A było to tak:

     Poszliśmy do Trzeciego Księżyca nieco wcześniej, a tam na dzień dobry, niemal na wyciągnięcie ręki nasi Bajkopisarze robią próbę, akurat „Byle dalej”. Już wtedy mogłabym rzec „I could die happy now”, ale to przecież nawet nie początek. Byle dalej, a dalej było tylko lepiej. Chwila przerwy przed godziną zero, jakieś piwko, coś tam, pyszny tatar. Jak na szpilkach. Kupiłam płytę, no i się zaczęło. Samego koncertu i klimatu jaki jemu towarzyszył nie będę nawet próbowała opisać. Magia słuchania muzyki na żywo jest nieprzekazywalna. A tak dobrej muzyki, w tak kameralnym klimacie – nikt mi tego nie zabierze, nawet Alzheimerowi nie oddam. 

Koncert dobiegł końca, ale jak się okazało – nasza przygoda z Bajkami jeszcze miała chwilę potrwać. Poszłam prosić chłopaków o autografy i … sama nie wiem jak to się stało… niech zdjęcia powiedzą same za siebie. Tak, tam na końcu to Hubert w naszej renówce. Zabrał się w nami do Warszawy. Tak po prostu 😊
A my tak po prostu mogliśmy go poznać.












Także ten... marzenia naprawdę się spełniają. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz